ZARZĄD GŁÓWNY
Zarząd Główny (ZG) reprezentuje oddziały Stowarzyszenia Polskich Kombatantów (SPK) na szczeblu krajowym. Prawie dwa tuziny filii znajduje się w miastach całej Kanady, od Montrealu po Victorię. Poszczególne oddziały były zorganizowane przez przesiedlonych polskich żołnierzy w miastach i miasteczkach gdzie zostali oni umieszczeni przez rząd Kanady po II Wojnie Światowej. Obecnie biuro ZG znajduje się w Toronto. Pod koniec 1940 roku, ZG lobbował rząd kanadyjski w imieniu swoich członków, którzy zostali zmuszeni do podpisania dwu letnich umów o pracę (głównie w leśnictwie i rolnictwie), jako warunku ich imigracji do Kanady. Również od samego początku ZG musiał przeciwdziałać radzieckiej i polskiej propagandzie komunistycznej. Nie było prostym zadaniem przekonać kanadyjskie społeczeństwo i rząd, że sowiecka wersja prawdy była fałszywa. Kanadyjczycy po prostu nie mieli doświadczenia które pozwoliłoby im zrozumieć komunizm w sowieckim wykonaniu. Zarząd Główny również reprezentuje kanadyjskie oddziały na arenie międzynarodowej jako członek Światowej Federacji Stowarzyszeń Polskich Kombatantów, które ma siedzibę w Londynie. W trakcie i po II Wojnie Światowej polska diaspora rozsiała się po całym świecie i dystrybucja krajowych organizacji jest tego odzwierciedleniem. SPK działa w wielu krajach Europy, Australii i Nowej Zelandii, Afryki i obu Ameryk.
WŁADZE STOWARZYSZENIA POLSKICH KOMBATANTÓW W KANADZIE
KADENCJA 2023 -2025
ZARZĄD GŁÓWNY SPK
Prezes - Andrzej M. Ruta
Kapelan Naczelny - wakat
Pierwszy Wiceprezes - Jerzy Anioł
Drugi Wiceprezes - Adam Taff
Wiceprezesds. Finansowych - Henryk Sokołowski
Wiceprezes Kanada Zachodnia - Lech Gałęzowski
Wiceprezes Kanada Wschodnia - Edward Chrzanowski
Sekretarz Generalny - Józef Semrau
Sekretarz w Ottawie - wakat
Sekretarz Protokólant - wakat
Skarbnik - Monika Kardyś
Zastępca Skarbnika - wakat
Łącznik z Zarządem Głównym Kongresu Polonii Kanadyjskiej - Wiesława Potocka
Naczelnik Referatu Odznaczeń i Członkostwa - wakat
Przyszłość i Promocja - Jerzy Barycki
Redaktor Naczelny Kwartalnika "SPK w Kanadzie" - wakat
Grafika i Projektowanie - Alexandra Franków
Media - Józef Semrau
Telekomunikacja i Łączność - wakat
PREZES HONOROWY SPK
Zbigniew Gondek, VM
RADA NACZELNA SPK
Przewodniczący Rady SPK - Henryk Lang
Wiceprzewodniczący Rady SPK - Jerzy Kulczycki
Członkowie Rady:
Janina Aniołczek
Henryk Bystrzycki
Paweł Pecold
Elżbieta Skrzymowska
Edward Lidzbarski
Adam Sikora
KOMISJA REWIZYJNA SPK
Przewodniczący Komisji Rewizyjnej - Maryla Gondek
Członkowie Komisji Rewizyjnej:
Mary Ferenc
Sylwia Maniak
SĄD KOLEŻEŃSKI SPK
Przewodniczący Sądu Koleżeńskiego - Stanisław Majewski
Wiceprzewodniczący Sądu Koleżeńskiego - Zbigniew Gondek, VM
Członkowie Sądu Koleżeńskiego:
Jacek Chojczak
Stanisław Jeż
Elżbieta Komsta
Jerzy Kulczycki
Tadeusz Michalak
Krystyna Zwierzchowska
Ted Opitz
DELEGACI NA ZJAZD FEDERACJI ŚWIATOWEJ SPK
Prezes ZG SPK (delegat z urzędu) - Andrzej M. Ruta
Pozostali delegaci zostaną wybrani podczas Walnego Zjazdu SPK w Calgary
NASTĘPNY WALNY ZJAZD SPK W KANADZIE
Siedziba Koła SPK nr 18 w Calgary, Alberta
maja 2025 roku
JANUSZ "JOHN" MIECZYSLAW JOSEPH HEJKA 86, passed away suddenly on May 9, 2013 at Scarborough, Ontario. John was born January 12, 1927 in Lemberg, Poland to Jan Hejka and Stanislawa Hejka (nee Lewalska). John joined the Polish coalition forces, Second Corps in Italy. After the second world war, John moved to England, and subsequently to Glasgow, Scotland, where he studied accounting at Glasgow Commercial College. Like all of his Polish buddies, John married a Scottish lassie, Elizabeth "Betty", on February 18, 1957. John and Betty immigrated to Canada with their children, Renata and David, on Saturday, 15 October 1966, and thereon commenced John's lifelong love of hockey. John worked as a baker, a coalminer, a ships' engineer, in the aircraft industry (deHavilland, Douglas, Spar Aerospace), and for the War Amputations of Canada. John was also an esteemed member of the Polish Combatants' Association of Canada and served on its Executive Committee and Board of Directors. John loved golf, socials and his many trips with Betty to Cuba. John is survived by his loving wife of 56 wonderful years, Betty, his daughter, Renata (Katz), his son, David (Mya), his grandsons, Bogdan and Jordan, of whom he was so very proud, and Betty's family in Scotland. he is also survived by his brother, Witold, and his sisters, Stefania, Bozena and Renata, and their families, all of whom reside in Poland.
17 grudnia 2013 roku zmarł w wieku 97 lat BOHDAN JAN EJBICH pułkownik lotnictwa w stanie spoczynku, pilot bombowy, inżynier, literat i działacz społeczny. Urodził sie 22 października 1916 roku w rosyjskim Saratowie w patriotycznej rodzinie Jana Ejbicha, podpułkownika Wojska Polskiego. Maturę zdał w Gimnazjum o.o Marianów na Bielanach, rok spędził na wydziale matematyczno-przyrodniczym Uniwersytetu Warszawskiego a następnie został absolwentem Szkoły Podchorążych Lotnictwa. W Kampanii Wrześniowej 1939 roku służył w randze podporucznika w rzucie technicznym 1 Pułku Lotniczego. Internowany w rumuńskiej Corabii nad Dunajem, poprzez Liban dostał się do Marsylii i rozpoczął służbę w Polskich Siłach Powietrznych we Francji. Po klęsce Francji służył w Anglii, gdzie został przydzielony do baz lotniczych Castle Kennedy i Mona, szkolących personel powietrzny RAF. W 1943 roku został przydzielony do 304 Dywizjonu Bombowego "Ziemi Śląskiej". Po 44 lotach operacyjnych zakończył działania bojowe w stopniu kapitana (Flight Lieutenant) i został odkomenderowany na studia politechniczne. Ukończył inżynierię elektryczną na Uniwersytecie Londyńskim a następnie podjął pracę jako inżynier projektant urządzeń elektrycznych w firmie Westinghouse Brake and Signal. Do Kanady wyemigrował w roku 1952 i pracował jako inżynier w przedsiębiorstwach Canadian General Electric, Reliance Electric oraz Federal Pioneer Electric. Członek wielu organizacji polonijnych m.in.: prezes Skrzydła 430 "Warszawa" Stowarzyszenia Lotników Polskich (1970), prezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Kanadzie Koła nr 20 w Toronto (1971), prezes Zarządu Głównego SPK w Kanadzie (1983-85) i honorowy prezes ZG SPK w Kanadzie, prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej Okręg Toronto (1971-73), członek Zarządu Gminy Pierwszej Związku Narodowego Polskiego w Kanadzie, wieloletni członek Dyrekcji Prasowej „Głosu Polskiego", dyrektor Funduszu Wieczystego Milenium Polski Chrześcijańskiej i prezes Funduszu Wieczystego Milenium (1999-2002). Autor wielu książek wydanych w Kanadzie: Wspomnienia stalowego munduru (1977), W rozbitym szkle (1978), Kochanek siódmej wdowy (1981), Wytrwali do końca (1983), Kawalerowie przestworzy (1985), Gdzie niebo się kończy (1987, w Polsce 1999), Wiatr od Lwowa (1989), Fraszki, bajki oraz polonijne ballady (1990), Sława i popiół (1993), Lotniczy łut szczęścia (2004).
Odznaczenia: Order Odrodzenia Polski IV Klasy, Order Odrodzenia Polski V Klasy, Krzyż Walecznych – trzykrotnie, Srebrny Krzyż Zasługi, Medal Lotniczy – trzykrotnie, Krzyż Kampanii Wrześniowej 1939, Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Atlantic Star (bryt.), Defence Medal (bryt.), War Medal (bryt.)
HENRY STARCZEWSKI passed away at his home on June 3, 2015 at the age of 98, beloved husband of Evelyn Mary "Pat" (predeceased) and loving father of Barbara and Edward (predeceased).Henry met his future wife Pat in London, England, after the Second World War. In 1957 they moved with their children to Canada where Henry worked in Ottawa and Toronto as an architect and town planner. Henry was a W.W.II veteran who fought to defend Warsaw, Poland, when the war began. After being imprisoned by the Russians for 25 months, Henry was released and went on to serve under General Ander's Army in the 3rd Carpatian Division. Henry fought in the entire Italian campaign, including the Battle of Monte Cassino. In addition to his many distinctions, including the cross for bravery, Henry was recently honoured by being awarded the rank of Colonel. In Toronto, Henry was a member of the Polish Combatants' Association, Branch 20, and served as Secretary General of the Polish Combatants' Head Office of Canada for many years. Henry was a kind and generous grandfather and great-grandfather, who was loved by all his family; he will be missed and fondly remembered.
Henia Starczewskiego poznałem wkrótce po tym, jak zacząłem bywać w Domu SPK na Beverley w Toronto. Nie sposób było nie zwrócić uwagi na starszego, dystyngowanego Pana, który zawsze ciekawie opowiadał o wojnie i który niemal zawsze rozczulał się, gdy śpiewano „Czerwone maki na Monte Cassino". On tam oczywiście był, ba – jako oficer 2 Korpusu Polskiego dowodził grupą żołnierzy, więc te łzy miały naprawdę szczególne znaczenie. Wielokrotnie rozmawialiśmy z Henrykiem o tamtych dniach; byliśmy nawet razem na pielgrzymce we Włoszech, poświęconej 65 rocznicy Bitwy. Henryk zabrał na tę pielgrzymkę całą swoją rodzinę: dzieci, wnuki i prawnuki i jego gest był bez przesady imponujący. Gdy dowiedziałem się o jego śmierci, poprosiłem córkę Henryka, Barbarę by zechciała napisać kilka słów o Ojcu. Jej angielski tekst przetłumaczyłem na język polski i właśnie to tłumaczenie z małymi poprawkami przeczytacie Państwo poniżej. Ja jedynie dodam, że wśród wielu odznaczeń polskich i brytyjskich wyróżniał się Krzyż Walecznych, oraz że zupełnie niedawno nominowano Henryka do rangi pułkownika. Henryk Starczewski zmarł 3 czerwca 2015 roku w wieku 98 lat. Cześć Jego Pamięci!
Janusz Pietrus
Henryk Starczewski urodził się 5 lipca 1916 roku w Mińsku Mazowieckim. Był jednym z trojga dzieci Kazimierza i Heleny Starczewskich. On i jego młodsze rodzeństwo: siostra Janina i brat Tadeusz wychowywali się w Warszawie. To właśnie tam Henryk uczęszczał do gimnazjum stając się przy okazji członkiem klubu gimnastycznego „Sokół" w którym uprawiał biegi sprinterskie, rzut dyskiem, skok wzwyż i skok o tyczce. Po skończeniu szkoły średniej wspierany w swym zamiarze przez rodziców, postanowił studiować architekturę. Zanim rozpoczął studia uczył się przez rok w liceum plastycznym, gdyż w jego przekonaniu miało mu to później pomóc w sporządzaniu rysunków architektonicznych. Henryk uwielbiał szkicować otaczający go świat: gdy nie miał pod ręką swojego szkicownika robił to często na kawałku gazety lub papierowej serwetce. W późniejszych latach Henryk nieustannie rozwijał swój artystyczny talent ucząc się malarstwa i tworząc liczne obrazy. Wkrótce po rozpoczęciu studiów w Warszawie jego marzenia o zostaniu architektem zostają brutalnie przerwane: w przededniu II Wojny Światowej, w lipcu 1939 roku dostaje powołanie do radomskiej szkoły oficerskiej, w której po krótkim przeszkoleniu zostaje awansowany do stopnia podporucznika podchorążego i przydzielony do 72 Pułku Piechoty. Henryk potrafił wspaniale opowiadać o swoim życiu, a ludzie uwielbiali go słuchać. Jego szczególnie ciekawe losy przypadają na okres wojny. Wojenna zawierucha prowadzi Henryka i jego oddział do Warszawy, której broni aż do jej kapitulacji 29 września. Wzięty do niewoli przebywa w obozie jenieckim w Działdowie, z którego wkrótce potem udaje mu się uciec. W trakcie próby przedarcia się do Rumunii zostaje ponownie schwytany, tym razem przez Rosjan. Czeka go los jaki przypadł w udziale setkom tysięcy Polaków: wywózka w bydlęcych wagonach na Sybir. Pobyt w obozie Guzar był jednym wielkim koszmarem. Henryk doświadczał go przez 25 miesięcy i później często wracał wspomnieniami do tamtych strasznych dni. Wspominał o spaniu na skutej mrozem betonowej podłodze gdzie jedynym okryciem był byle jaki płaszcz, o nocnych przesłuchaniach w trakcie których ciągle zadawano te same pytania, o nieustannej walce z pluskwami, o „posiłkach", które stanowiły podawany trzy razy dziennie kubek gorącej wody z kawałkiem suchego chleba oraz niekiedy miseczka czegoś co miało przypominać zupę, a co było zwykłą wodą z jednym ziemniakiem w środku. Jedynym marzeniem jakie człowiekowi przychodziło wtedy do głowy – wspominał Henryk – było zjedzenie kawałka pachnącego chleba. To właśnie wtedy poznaje Natalego Rybnera, rabiego i zarazem profesora psychologii, który staje się jego największym przyjacielem. To jemu - twierdził Henryk - zawdzięczał przetrwanie obozu. Doktor Rybner podtrzymywał go na duchu ciągle powtarzaną frazą: „Nie martw się Henry, oni nas w końcu uwolnią". Przez ponad rok trwała ich przyjaźń, w której nie zabrakło rozmów o filozofii oraz obserwacji współtowarzyszy niewoli. Te wszystkie swoje doświadczenia Henryk określi później mianem „Uniwersytetu Życia". Z profesorem Rybnerem, którego zwolniono rok wcześniej, spotka się Henryk raz jeszcze, już po wojnie, tym razem na ulicy w Rzymie, a po spotkaniu Rybner podaruje mu fotografię z dedykacją: „mojemu najlepszemu przyjacielowi z więzienia". 29 grudnia 1941 roku, dzięki słynnemu porozumieniu Majski – Sikorski, spełnia się przepowiednia profesora Rybnera: Henryk wychodzi na wolność. Pomimo strasznej kondycji fizycznej chce przyłączyć się do powstającej Armii Polskiej. Komisja Rekrutacyjna ma obawy, czy w tym stanie podoła być żołnierzem, ale na szczęście pomaga mu to, że jest przecież niegdyś wyszkolonym oficerem. W styczniu 1942 roku jest już w Armii Generała Andersa z przydziałem do 3 Pułku Artylerii Przeciw Czołgowej w 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Zanim rzuci się w wir walki czeka go najpierw transport z „nieludzkiej ziemi" na pokładzie rozlatującego się tankowca do obozu w Persji gdzie szkoli się żołnierzy 2 Korpusu. Henryk będzie często wspominał tę niezwykłą zmianę klimatu, od -50 w syberyjskiej tajdze do +50 w perskim miasteczku Achfab. Później jest już tylko wojna. Porucznik Starczewski przejdzie całą kampanię włoską, ze wszystkimi jej bitwami, włączając tę najważniejszą: o Monte Cassino. W trakcie wojny Henryk zupełnie stracił kontakt ze swoją rodziną. Nie miał pojęcia kto z niej przeżył, a ni też rodzina nie wiedziała o jego losach. Dopiero w 1946 roku, jeszcze w trakcie pobytu we Włoszech dowiedział się o śmierci ojca zamordowanego w niemieckim obozie Mauthausen Gusen tuż przed końcem wojny. Matka i siostra również trafiły do obozu koncentracyjnego w Ravensbruck lecz na szczęście przeżyły i mieszkały w okupowanej przez sowietów Polsce. Brat Tadeusz, któremu także udało się przeżyć okupację i więzienie, zginął później tragicznie w wypadku motocyklowym. Po zakończeniu wojny i demobilizacji, Henryk Starczewski będąc jeszcze w Rzymie kontynuował studia architektoniczne, które ostatecznie ukończył w Londynie. Edukacja była w jego mniemaniu jedną z najważniejszych wartości do których powinien dążyć człowiek. Zawsze powtarzał: „jest to jedna z tych rzeczy, której nikt ci nigdy nie zabierze" i to pewnie dlatego zarówno on sam jak i jego najbliżsi zawsze dążyli do zdobywania jak najstaranniejszego wykształcenia i poprawy swoich umiejętności. Mieszkając w Londynie, Henryk poznaje swoją przyszłą żonę Evelyn Mary (Pat). Pobierają się 26 marca 1951 roku, a wkrótce potem przychodzą na świat ich dzieci: Barbara i Edward. Będąc z wykształcenia architektem od planowania miast, Henryk dostaje mnóstwo ofert pracy, między innymi z Australii i z Kanady. O wyborze tej ostatniej prawdopodobnie zadecydowała książka Władysława Umińskiego „W puszczach Kanady", którą niegdyś podarował mu jego dziadek. Rodzina Starczewskich emigruje ostatecznie do Kraju Klonowego Liścia w 1957 roku osiedlając się najpierw w Ottawie, a po upływie roku w Toronto. Henryk był wielokrotnie odznaczanym bohaterem wojny, lecz jego bohaterstwo bynajmniej nie kończyło się na wojnie: był także ogromnym wsparciem dla swojej żony walczącej przez trzy lata z rakiem, a po jej śmierci w 1984 roku rozpoczął samotne życie trwające aż do końca jego dni. Kochał przyrodę, a zwłaszcza karmienie chipmunków i słuchanie śpiewu ptaków. Tę symbiozę z naturą oraz sentymentalny powrót do dawnych, szczęśliwszych czasów wspólnego życia z Pat umożliwiał mu cottage, miejsce szczególnie bliskie jego sercu. Po przejściu na emeryturę w czerwcu 1981 roku (pracował w Planning Department of the Borough of York), pozostał architektem prowadząc przez wiele lat własną praktykę. Przez wszystkie swoje lata pobytu w Kanadzie, działał też aktywnie w Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów pełniąc funkcję Sekretarza Generalnego w Zarządzie Głównym. Będąc Kanadyjczykiem, Henryk nigdy nie zapomniał o swojej ukochanej Ojczyźnie, Polsce. Niestety, z powodu komunistycznej niewoli musiało upłynąć wiele lat zanim mógł odwiedzić w Kraju swoją matkę i siostrę. Umiłowanie rodziny i utrzymywanie z nią bliskich kontaktów było dla niego najwyższą wartością i towarzyszyło mu przez całe życie. Przedkładał nade wszystko rodzinne spotkania i wspierał każdego kto potrzebował pomocy. Najwięcej radości sprawiały mu ostatnio wizyty prawnuków, a zwłaszcza gdy mógł podziwiać jak grają w hokeja Aiden i Anthony, a także gimnastyczne popisy Rya. Znajomi często pytali Henryka, gdzie tkwi jego sekret długiego i zdrowego życia, bo przecież w wieku 98 lat mieszkał samotnie we własnym domu. Jego odpowiedź była zawsze ta sama: „należy żyć w harmonii ze swoim ciałem". Robił to poprzez długie spacery wszędzie tam gdzie przebywał: w sąsiedztwie lub na plażach Florydy gdzie wyjeżdżał każdej zimy. Nie zaniedbywał również codziennej gimnastyki oraz rygorystycznie pilnował diety. Pasjami grywał w brydża, w szachy i w sudoku. Hojność i lojalność Henryka w stosunku do rodziny i najbliższych przyjaciół nie znała granic. Nigdy nikogo nie ignorował, każdemu okazywał bezinteresowną pomoc, gdy wymagała tego sytuacja. Przemijanie i efekty nieubłaganego starzenia znosił pogodnie, bez narzekania. Pomimo okrucieństwa wojny, którego doświadczył na własnej skórze był w stanie rozpoznać co jest dobre w życiu, jakie wartości liczą się najbardziej. Jeśli nawet często wracał do przeszłości, był doskonale zorientowany co aktualnie dzieje się w otaczającym świecie, a także troszczył się o najbliższą przyszłość. Nie bez powodu Henryk często powtarzał: „Miałem trudne życie, ale mimo wszystko ciekawe".
Odznaczenia Henryka Starczewskiego:
1. Krzyż Walecznych 2. Medal Wojska (dwukrotnie) 3. Krzyż Kampanii Wrześniowej 1939 roku 4. Krzyż Pamiątkowy "Monte Cassino" 5. Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie (z okuciem Monte Cassino, Ankona, Bolonia) 6. 1939-1945 Star (bryt) 7. Italy Star (bryt.) 8. Defence Medal (bryt.) 9. War Medal (bryt.)